piątek, 8 maja 2015

Roz. 8 Powrót do koszmaru.

Łzy zaczęły się wydostawać z pod moich powiek. Czułam jak jedna spływa, po moim prawym policzku. Swoją drogą, dlaczego zawsze pierwsza spływa po prawym? Chyba tylko ja mam takie zsynchronizowane oczy. Popatrzyłam na niego. Stał zadowolony. Nie potrafię uwierzyć, że nic a nic się nie zmienił. Jednak, mój stosunek do niego zmienił się na pewno. Już nie tylko nienawidziłam tego człowieka, teraz chodziło o coś więcej. Jego ciemne brązowe oczy zdawały się mówić: "Śmieszne, myślisz, że mi uciekniesz?". Bałam się, ale to był inny rodzaj strachu. Jak Paulina to wymyśliła? Skąd go zna?  Nic z tego nie rozumiem. Za mną stał Michał. Czułam cały czas jego obecność i chyba dlatego, jeszcze nie rzuciłam się w tłum. Wiem, że jest zszokowany, ale mam świadomość, że jest gotowy mnie bronić. Przynajmniej tak mi się wydawało. Próbuje powstrzymać łzy, ale to mi nie wychodzi.
- Nic nie powiesz, swojemu ukochanemu? - zapytała supernowa, z uśmieszkiem, którego nie potrafiłam określić. 
Przełknęłam ślinę. 
- Jak..Jak Ty go tu..? Skąd? - nie umiałam się wysłowić, jednak wszyscy dokładnie wiedzieli o co mi chodzi. 
Paulina chciała odpowiedzieć, ale niestety mój koszmar senny jej przerwał. 
- Sonia! Kochanie! To chyba nie jest teraz najważniejsze? Najważniejsze, że znowu jesteśmy razem! -zebrało mi się na mdłości.- Tak długo, cię nie widziałem! Ostatni raz chyba w szpitalu! - powiedział to prawie krzykiem. Nic a nic się nie zmienił. 
On chyba sobie kpi. "Kochanie"? Ja mu dam kochanie..
- Idź stąd. - Taaak, te odstraszanie typa, który może zrobić mi to znowu.. eh.
- Sonia! Ale jak mogę iść od mojego skarba? My musimy być RAZEM. Niczego się jeszcze nie nauczyłaś?
Łzy pociekły ciurkiem. Patrzył na mnie z wyższością. Ta jego chora twarz, nigdy nie zniknie z mojej głowy. 
- Nie i nie mam zamiaru nigdy być z Tobą, lub gdzieś gdzie ty jesteś.- wykrztusiłam.
Popatrzył na mnie wzrokiem szaleńca. Schodzę na niebezpieczny grunt. Zresztą, cała ta rozmowa jest niebezpieczna.
-Po tym co dla ciebie zrobiłem?! - krzyczał, a ja skuliłam się w sobie.- Widziałem twój występ! To wszystko tylko i wyłącznie dzięki mnie! Dzięki MNIE! Nie rozumiesz tego?! Robię wszystko dla twojego dobra! Dla NAS!
- Nie ma żadnych nas! - wybuchłam. Czuje, że zaraz straci nad sobą panowanie. Dobrze go znam. 
Zrobił krok w moją stronę. Moje ciało przeszedł dreszcz. Tak to się zaczyna..
- Przepraszam, koleś, ale do cholery kim ty jesteś?- odezwał się Jasiek.
Jak ja uwielbiam te jego wpadanie w odpowiednich momentach. 
- Podłączam się do pytania.- powiedział zdenerwowany Michał i stanął obok mnie. 
Paulina spojrzała na mnie krzywo.
- Nie powiedziałaś mu, że masz chłopaka? 
Nie, tego to już za wiele. Michał spojrzał na mnie. Czy tylko ja widzę w jego oczach ból?
- Nie powiedziałam mu tego, dlatego, że nie mam chłopaka.- powiedziałam to patrząc Michałowi prosto w oczy. 
Zdawał się trochę uspokoić, ale to dopiero początek. Jak na zawołanie, rozległ się krzyk. 
- Jak to nie masz chłopaka!? Masz! I to mnie! Chcecie wiedzieć kim jestem? Jestem chłopakiem, Soni. Nazywam się Bartek i to dzięki mnie śpiewa tak jak dziś to zrobiła na scenie! -Był tak wściekły, że aż czułam jak podłoga drży.
- Sonia mówi, że nie ma chłopaka i ja jej wierzę. Przykro mi stary, ale chyba pomyliłeś adres.- Powiedział Michał wyzywająco. 
Widziałam jak jego ręce zaciskają się w pięści. Teraz już wiem, że będzie mnie bronił przed wszystkim. To jednak moja walka. 
- A ty kim jesteś żeby mnie pouczać? Ty żałosny sku*wysynie.-Bartek, jak zwykle pokazywał co umie. 
Z każdym krokiem podchodził bliżej. Czekałam tylko na ostateczne.
- Ja? Jestem Michał i zamierzam skopać Ci tyłek, jeśli tylko zrobisz coś nie tak..- Michał coraz bardziej mnie zadziwiał. Był zdenerwowany, ale opanowany. Coś czego Bartek nigdy nie umiał. 
- Ty po*ebany idioto! To moja dziewczyna i zabieram ją stąd tu i teraz! 
Ruszył w moją stronę. Na chwilę zamarłam, a Michał stanął przede mną, chroniąc mnie. Spojrzałam na dziewczyny które były zszokowane, na Jasia, który był zdecydowany pomóc Multiemu i na Paulinę, która ucieszona patrzyła na całą scenę. Nie.. Nie dam, mu obrażać Michała. 
W jednej chwili znalazłam się przed Multim. Nie interesowało mnie to, czy coś mi zrobi. Bartek stanął, jak wryty. Widocznie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Spojrzałam mu prosto w twarz i powiedziałam. 
- Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało. Nigdy cię przy mnie nie było. Zawsze wszystko było ważniejsze niż ja. Zmarnowałam tylko z tobą cenny czas. Nigdy mi w niczym nie pomogłeś. A jeśli myślisz, że potrafię tak śpiewać, dzięki tobie to nie masz racji. Nigdy cię nie kochałam. Moje serce nie potrafiłoby kochać kogoś takiego jak TY! Zniszczyłeś mi życie i jak jeszcze raz powiesz coś złego na Michała to osobiście dopilnuję, żeby to tobie stała się teraz krzywda. - powiedziałam to z całych swoich sił. Nie mam pojęcia jak, ale to zrobiłam. Przez krótką chwilę górowałam. 
Potem, jednak wściekły psychopata ruszył na mnie za całym swoim impetem. Nie pozostawało mi nic innego jak odskoczenie w bok. Rzuciłam się na prawo, byle jak najdalej od przyjaciół. Zdezorientowani nie wiedzieli co się dzieje. Bartka zaskoczyło to, że jestem tak szybka. Z prędkością geparda kopnęłam go z całej siły w kostkę, pamiętając, że to jego słaby punkt. Bartek ryknął z bólu, jednak momentalnie rzucił się na mnie. Nie zdążyłam odskoczyć. Złapał mnie za nadgarstek, na którym widać było jeszcze blizny sprzed miesiąca. Wszystkie wspomnienia powróciły. Stare rany się odezwały.
- Teraz pójdziesz ze mną! - Krzyknął.
- Nigdy w życiu!- po czym splunęłam mu w twarz. 
To go zdezorientowało. Potem długo się zastanawiałam jak to się stało, ale uwolniłam się z jego uścisku. Wszystko potoczyło się z prędkością światła. Michał uderzył go pięścią w brzuch, ale ja więcej już nie zobaczyłam. Zalałam się łzami, odwróciłam i pomknęłam przed siebie. Zeskoczyłam ze schodów i wybiegłam na dwór. 
PERSPEKTYWA MICHAŁA. 
- SONIA! - krzyczałem ile sił. Ona nie może, teraz tak uciec. Rozejrzałem się dookoła. Jasiek już zajmował się tym sku*wysynem. 
- Na co czekasz! - wrzasnął Jaś.- Biegnij za nią! 
Dwa razy nie musiał powtarzać. Ruszyłem czym prędzej w kierunku w którym pobiegła Sonia. Wypadłem na plac przed wejściem. Zimne powietrze uderzyło mnie w twarz. Biegłem dalej. Gdzie ona może być? Nie daruje sobie tego, jeśli coś jej się stanie. Przywaliłbym temu dupkowi ze sto razy, a i tak by nie wystarczyło. Co miał na myśli mówiąc, że Sonia jest jego dziewczyną? Nie dawało mi to spokoju. A co ona myślała mówiąc, że nigdy go nie kochała? Nie mam pojęcia co o tym myśleć, teraz jednak najważniejsza jest Sonia. 
- Sonia! Sonia! - biegłem, krzycząc. 
Chyba jeszcze nigdy o nikogo tak się nie martwiłem. Co ta dziewczyna ze mną robi. Czuję, że zaraz nie wytrzymie, jak jej nie znajdę. 
Na szczęście, usłyszałem cichy szloch tuż za rogiem. Oczywiście, od razu tam pobiegłem. 
Był to mały, naprawdę mały ślepy zaułek. Sonia siedziała skulona na ziemi. Wyglądała jak wrak nieszczęść i cały czas płakała. Szczerze? Nie mogłem znieść tego widoku. Podszedłem bliżej. Na ziemi, koło niej była mała kałuże krwi. Wtedy wystraszyłem się nie na żarty. Sonia mnie zauważyła, ale nie zwracała na mnie uwagi. Kucnąłem obok niej. Bez pytania wziąłem jej rękę. Rana nie była głęboka. Odetchnąłem z ulgą. Nie była to, jednak zwykła rana. Obok, bowiem biegła długa blizna wzdłuż połowy nadgarstka. Widocznie, jak Bartek ją złapał to stara rana się otworzyła. W kieszeni znalazłem kawałek bandaża i gazę. Nie pytajcie, dlaczego noszę takie rzeczy w kieszeni. Opatrzyłem nadgarstek najlepiej jak umiałem. Raz po raz zerkałem na Sonie. Ona patrzyła się w przestrzeń i nic nie mówiąc cały czas płakała. Robiła to z gracją. Nie wydając żadnego dźwięku. Wstałem i spojrzałem na nią. Czekałem na wyjaśnienia, ale chyba nie miałem ich dostać. 
- Sonia? 
Nawet na mnie nie spojrzała. Należą mi się chyba jakieś wyjaśnienia. 
- Sonia? Możesz mi powiedzieć, co się do cholery tam stało? - powiedziałem, lekko zdenerwowany. 
Ona, jednak tylko spojrzała na mnie po czym przeniosła wzrok na opatrzony nadgarstek. 
Odwróciłem się na pięcie i już miałem odejść, kiedy usłyszałem jak Sonia wstaje. Spojrzałem się za siebie. Ledwo udało jej się wstać. Oparła się o ścianę i spojrzała na mnie. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w jej wielkie, nieodgadnione oczy. Nie mogłem patrzeć, jak ona ledwo trzyma się na nogach. Chciałem do niej podbiec i pomóc, ale czułem, że jeśli zrobię jakikolwiek ruch to nigdy nie dowiem się, tego co ma mi teraz powiedzieć. Po minucie, odezwała się. 
- To był Bartek. Nie mam pojęcia skąd zna się z Pauliną. Mogę się tylko domyślać, że poznali się dziś. Jeśli jej celem było odstraszenie mnie, to osiągnęła swego. Eh. - westchnęła. - To jest mój były chłopak. Byliśmy razem prawie rok. Traktowałam to naprawdę poważnie, ale on nigdy nie miał dla mnie czasu. Widywaliśmy się, raz w tygodniu. Dla mnie szaleńczo zakochanej było to za mało, ale cieszyłam się tym co mam. Potem tak wyszło, że zerwaliśmy.. A właściwie ja zerwałam. - Łzy ciekły jej teraz ciurkiem.- Zobaczyłam raz, jak pijany całował się z inną. Nie obchodziło mnie czy pijany czy nie, tylko to, że to zrobił. Nie mogłam mu tego wybaczyć. Mówił, że kocha tylko mnie, ale okazało się to kłamstwem. To, jednak było nic. Piekło zaczęło się potem. Przychodził, dzwonił, chciał do mnie wrócić. Ja byłam nieubłagana. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę, to on nie jest tego wart. Nie jest wart żadnej miłości. Pewnego razu mu to powiedziałam. Widziałam, ze Go to boli, ale przecież mnie też bolało jak całował się z inną. Jak mnie zdradził. Miałam spokojny miesiąc. Spokojne święta. Potem.. Potem.. - zacinała się. Nie umiała tego z siebie wykrztusić. Podeszłem bliżej. Była na wyciągnięcie ręki. - Zaczaił się na mnie. Zapędził w kozi róg. Powiedział, ze muszę do niego wrócić. Odmówiłam. Nigdy nie widziałam takiej wściekłości w jego oczach. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Zaczął krzyczeć. Przyparł mnie do ściany. Złapał za nadgarstki. Wyciągnął scyzoryk..- Płakała, tak bardzo, ale mówiła dalej.- Chciał mnie nastraszyć. Zrobił to jednak.. Powiedział,że jeśli nie on to nikt i wtedy.. wtedy przeciął mi jeden nadgarstek. A potem drugi. Wszyscy mówili, ze nie chciał mnie aż tak zranić, ale okazało się, że w prawym nadgarstku podciął mi żyły. Gdyby nie pewien chłopak, byłoby gorzej. Chłopak z mojej szkoły, taki jeden, mnie uratował. Zobaczył całą sytuację, zakradł się od tyłu i uderzył Bartka, a ja straciłam przytomność. Pamiętam dużo krwi, nic więcej. Zapadłam w śpiączkę. - Ta wiadomość zszokowała mnie najbardziej.- Spałam przez dwa tygodnie. Ponoć ledwo mnie uratowali. Nikt nie powiedział mi tak naprawdę dlaczego się obudziłam. Pamiętam, że usłyszałam dźwięk gitary i otworzyłam oczy. Przy mnie jednak nikogo nie było. Kiedy się obudziłam, odkryłam, ze głos mi się zmienił. Umiałam grać na instrumentach. Wszystkiego nauczyłam się podczas śpiączki. Może kiedyś ci opowiem, ale teraz nie mam siły. - spojrzała na mnie.- Michał przepraszam! Nie chciałam cię w to wpakować! 
Zaczęła krzyczeć, walić pięsciami w ściany. Byłem tym wszystkim zszokowany. 
- Ja wiem, ze jestem dziwaczką! Ja go tak nienawidzę! Michał nie kocham Go! Nie wierz mu ! PRZEPRASZAM! 
Chodziła naokoło mnie, a ja nie rozumiałem nic z tego co mówiła. Zrobiłem to co podpowiadało mi serce. Złapałem ją za ramię po czym taką roztrzęsioną, przytuliłem. Zaczęła szlochać. Jak na zawołanie spadł deszcz. Niebo płakało razem z nią. Trzymałem ją w objęciach, jak największy skarb. 
Teraz znam całą historię. 
- Michał?- spytała szeptem. 
- Tak? - odpowiedziałem.
- Czy..?
Nie dałem jej skończyć. 
- Sonia. Tu w tym miejscu, tego dnia i o tej godzinie. Obiecuję ci, że nigdy cię nie zawiodę i jeśli mi pozwolisz, to ja cię nigdy nie zostawię.
- Przyjaciele? Forever? 
- Forever. 
Była to moja pierwsza obietnica i mam zamiar jej dotrzymać. 
Staliśmy we dwóch. W deszczu. W najlepszym uścisku na świecie. 


Przepraszam. Ten rozdział jest chyba najdłuższy. Starałam się jak mogę :)
Ps. Dotrzymujcie zawsze obietnic. 
Dziękuję za uwagę :*

piątek, 24 kwietnia 2015

Roz. 7. Wszyscy, tylko nie on.

To było zdecydowanie głupie posunięcie z mojej strony. Poprosiłam Go o jakieś głupie zdjęcie? No brawa dla mnie. Cóż ja jednak mogę za to, że zawsze tak sobie to spotkanie wyobrażałam. Michał oczywiście zgodził się z uśmiechem na twarzy. Zdjęcie wyszło naprawdę nieźle, jak na jakoś mojego telefonu.
- Dzięki, Michał. Przepraszam, że Cię męczę takimi przyziemnymi sprawami jak głupie zdjęcie, ale w końcu jestem twoją fanką i nie wybaczyłabym sobie tego, gdybym go z tobą nie miała.- Powiedziałam to z prędkością światła, więc trudno się dziwić, że zabrakło mi tchu.
Michał zaczął się śmiać.
- Haha uważaj, bo się zaraz udusisz. Haha spokojnie, nie denerwuj się sprawami, które kompletnie mi nie przeszkadzają. Właściwie to bardzo mi miło, że mam z taką artystką zdjęcie. - Wyszczerzył do mnie zęby.
- Jaką artystką? Widzisz tu jakąś?
- Czekaj, czekaj niech poszukam. - Zaczął się rozglądać dookoła, po czym spojrzał na mnie.- A no tak! Jedna stoi przede mną.
Zaczęliśmy się śmiać. Chyba pęknie mi brzuch przy nim.
- Dobrze, więc co teraz? - spytałam.
- Myślę, że będziemy musieli w końcu stąd wyjść, bo pomyślą, że się rozpłynęliśmy. Choć muszę przyznać, że jeszcze nie mam ochoty stąd iść. - Mówiąc to rzucił się na czerwoną kanapę, której muszę się przyznać, wcześniej nie zauważyłam.
Stałam, patrząc się na niego i walcząc z decyzją czy usiąść obok niego, czy jednak wolę postać.
- Coś się stało? Źle wyglądam? - spytał, uśmiechając się ironicznie.
Zdałam sobie sprawę, że przez dobre 2 minuty gapiłam się na niego, jak idiotka. Poczułam jak czerwone wypieki robią mi się na twarzy, z zawstydzenia.
- Usiądź, przecież nie będziesz tak stać, kiedy ja tu wypoczywam w najlepsze.
Bez słowa usiadłam obok. Nastała cisza. Chyba żadne z nas nie miało pomysłu na to, co powiedzieć. Z za drzwi dało się słyszeć tłum ludzi. Naprawdę, nie miałam ochoty wychodzić w ten tłok. Zastanawiało mnie tylko, co robią dziewczyny i czy nie martwią się o mnie, Mam nadzieję, że znalazły sobie towarzystwo. W głowie stanął mi obraz Sabiny z Jasiem, Iwony z Rezim oraz Heli z całą resztą ekipy. Sama jeszcze nie mogę uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę.
- No więc... Yyyy. Może opowiesz mi coś o sobie?- Z zamyślenia wyrwał mnie Michał.
- Coś o mnie? Nie sądzę, bym była jakąś ciekawą osobą. Właściwie to nawet nie wiem, czy mam co opowiadać. -  stwierdziłam.
- Ej no coś ty. Każdy ma swoją historię. A ja chciałbym się czegoś dowiedzieć o dziewczynie, która będzie mnie maltretować przez najbliższy weekend. - Mówił żartobliwie, zero złośliwości. Do głowy przyszła mi myśl, że ktoś inny mógłby się obrazić. Ja jednak znałam dobrze, tego Pana obok, a przynajmniej tak mi się wydawało.
- No cóż, mówienie o sobie nigdy nie było moim ulubionym zadaniem. - uśmiechnęłam się do niego.
Ułożył się wygodniej i powiedział:
- Zamieniam się w słuch.
Utkwił we mnie te swoje cudne oczy. Zaczęłam mówić:
- Jak już zdążyłeś zauważyć nazywam się Sonia i mieszkam w Wodzisławiu. - Tu spojrzał na mnie ironicznie, ale słuchał dalej. - Jestem dość dziwną osobą, w sumie to aspołeczną. A przynajmniej zazwyczaj taka jestem. Dziś przeszłam samą siebie i nadal nie wierzę w to, że w ogóle wyszłam na tą scenę. Mam kilku sprawdzonych przyjaciół i tego się trzymam. Nawet jeśli chciałabym poznać nowych ludzi, to zwyczajnie nie mam odwagi, żeby podejść. Dziewczyny i inni powtarzają mi, że jestem odważna, ale czy ja wiem? Co to za odwaga skoro mogę zrobić wszystko, zwłaszcza jeśli chodzi o coś dla mnie ważnego, ale nie potrafię do kogoś podejść? Nie mam pojęcia. Chyba jestem dobrą przyjaciółką, przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli chodzi o zainteresowania to jeżdżę konno. Ogółem kocham zwierzęta. Nie śmiej się. Prawda jest taka, że wolę je 100 razy bardziej niż samych ludzi. One nigdy mnie nie skrzywdziły. Mam psa, Lucy. Dwa konie na których najbardziej mi zależy, nazywają się Estyma i Wendy. Kiedyś był jeszcze trzeci, ale to stare dzieje. Uwielbiam czytać. Za niektórymi seriami i filmami szaleję. W wolnych chwilach oglądam Youtuberów i myślę, że już wiesz kto jest moim ulubionym. - Mówiąc to spuściłam wzrok.- A i jeszcze muzyka. Zawsze ją uwielbiałam, ale dopiero od miesiąca zajmuję się tym na poważnie. Wcześniej nie miałam głosu. Po tym wypadku, jednak wszystko się zmieniło..Ech.
Głos mi się załamał. Musiałam walczyć ze sobą, żeby nie dać po sobie poznać, że powstrzymuję płacz. Właściwie to nie mam pojęcia jakim cudem tak się przed nim otworzyłam. Siedzę tu z nim maximum 30 min. a już powiedziałam mu o tym. Dlaczego przy nim moje emocje tak wariują?
- Sonia? Wszystko w porządku? Sonia, słyszysz mnie? - mówił zaniepokojonym głosem.
Spojrzałam na niego, ukradkiem wycierając łzy.
- Tak, tak, wszystko okej. - spróbowałam się uśmiechnąć, ale marnie mi to wyszło.
- Dobrze.. Eee nie chcę być wścibski, ale mogę spytać, co to za wypadek? Co się stało? Ktoś ci coś zrobił? - W jego oczach było coś innego. Jakby gniew. Jego ręce zacisnęły się w pięści.
Już miałam powiedzieć mu coś wymijającego, kiedy uratował mnie Jasiek.
- Tu jesteście!-krzyknął wpadając przez drzwi.- Naprawdę, tak długo tu siedzicie? Szukamy was od 10 minut. - Spojrzał na mnie i na Michała. Chyba wyczuł, że wpadł w nie najlepszym momencie, ale ja wstałam.
- Spokojnie, jak widzisz nic nam nie jest.- uśmiechnęłam się do Michała, a on podchwycił moją grę. Jeśli mamy wrócić do tej rozmowy to na pewno nie teraz.
- Jasne! Co tam stary? - przybił piątkę Jaśkowi. - Wychodzimy?
- Tak. - odparłam.
Wychodząc wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.
- Dziewczyny już się o Ciebie martwiły, Sonia. - Powiedział Jaś. - Mówiłem im, że jesteś w dobrych rękach, ale nie chciały mnie słuchać. - Uśmiechnął się szeroko do Michała.
- Idziemy oddać Sonię, dziewczynom. My musimy zaraz porozdawać parę autografów.
Multiemu chyba nie za bardzo się to spodobało, ale zrobił dobrą minę do złej gry.
Na końcu korytarza zobaczyłam dziewczyny. Rozglądały się nerwowo. Kiedy mnie zobaczyły odetchnęły z ulgą.
-  Sonia! Gdzieś ty była! - krzyknęły jednocześnie.
Michał podszedł bliżej mnie.
- Była ze mną. Przepraszam, że na tak długo wam ją zabrałem. - szczerzył się do nich ironicznie.
Dziewczyny spojrzały na mnie znacząco. Chyba zaraz zostanę przepytana z wszystkiego, a nie miała na to wielkiej ochoty. Było mi tak cholernie miło, że Michał tu był.
- Po naszym spotkaniu zapraszamy was do KFC! - oznajmił Jasiek.
- Jestem za. - Powiedział Michał, nachylając się do mnie. - Im więcej czasu z Tobą spędzę, tym lepiej.
Nogi się pode mną ugięły. Słowo daję, dziewczyny musiały mnie łapać.
- Ejejej uważaj mi tu! - powiedziała Iwona, śmiejąc się.
Wszystko byłoby jak w bajce gdyby nie Ona.
- Sonia! Królowo idiotek! Nie śmiej się tak. Za chwilę nie będzie ci do śmiechu. - Oznajmiła nasza królowa piękności.
Właściwie nie zauważyłam nawet kiedy podeszła. Zdecydowanie przeraziła mnie tym.
- Czego chcesz Paulina? -  powiedział Jasiek.
- Nie z Tobą gadam. Michał! Naprawdę nie mogłeś gorzej wybrać, ale wybaczę ci to.
- O co ci chodzi? - powiedział Michał, starając się opanować.
- O to, że wiem, dlaczego twoja, Sonia umie śpiewać! Gdyby nie jeden człowiek, nigdy by tego nie umiała!
Zamarłam. Skąd mogłaby wiedzieć?
- O czym ty mówisz?!- krzyknął Michał, spoglądając ukradkiem na mnie.
Byłam przerażona.
- Mam niespodziankę, dla naszej Sonii. Jest to coś co jej się chyba nie spodoba. A raczej ktoś.- Pokazała coś gestem.
Podążyłam za jej wzrokiem. Coś, a raczej ktoś, jak to powiedziała nasza supernowa, szedł w moim kierunku. Nie! To nie może być On! Spanikowałam. Chciałam uciekać, byle jak najdalej od nich, od niego. Rozejrzałam się na boki. Ludzie utworzyli naokoło nas koło. Nie miałam gdzie uciec. Dziewczyny stały jak wryte. Nie mogłam teraz na nie liczyć. To moja walka i zdawałam sobie z tego sprawę. Michał stał zdezorientowany. Stanął lekko przede mną, chcąc mnie osłonić.
- Sonia?! Kto to jest?
Łzy napłynęły mi do oczu. Paulina miała triumfujący wyraz twarzy.
- To? Mój koszmar senny.
- Koszmar senny? Dzięki temu człowiekowi umiesz to co umiesz! - powiedziała, z wyraźną satysfakcją Paulina.
- Tego nawet nie da się nazwać człowiekiem! - Krzyknęłam przez łzy.
Wyszłam przed Michała. On był już tak blisko. Muszę stanąć z nim twarzą w twarz. Stanął może trochę ponad metr przede mną. Patrzył na mnie z tym ohydnym uśmieszkiem i jakby nigdy nic powiedział:
- Cześć Sonia! Dawno się nie widzieliśmy, co? Chyba z jakiś miesiąc. Zdążyłem się stęsknić.

Dziękuję za uwagę :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Roz.6. To jest chyba sen.

Czułem się tak dobrze. Nie potrafię tego opisać. Przytulałem już mnóstwo dziewczyn, nawet całe mnóstwo. Bycie youtuberem to takie życie. Nigdy jednak nie czułem czegoś takiego, przytulając jakąś dziewczynę. Ile czasu już minęło? Może minuta? Może dwie? A może z pięć? Nie dbałem o to. Liczyło się tylko to, że Sonia jest blisko. Byłem w pełni świadomy, że dopiero co poznałem tą dziewczynę, ale nie potrafiłem jej puścić. Te przytulenie pomogło mi zapomnieć o rzeczywistości, o moich lękach i całej masie ludzi, która była za drzwiami.
PERSPEKTYWA SONII.
To jest chyba sen. Czuję się tak niesamowicie. Wiecie jakie to uczucie, kiedy spełniają się wam marzenia? Kiedy sami je wywalczyliście i kiedy czujecie się w końcu kimś? Jeśli tak, to dodajcie do tego jeszcze ze 100 takich uczuć, to może poczujecie to co ja, wtedy gdy Go przytulałam. A może, jednak tylko mi się to śni? Przytuliłam mocniej Michała. Nie wiem czemu. Zrobiłam to odruchowo, żeby sprawdzić czy to się dzieje naprawdę. O dziwo on też przytulił mnie mocniej. Spojrzałam na niego. Jego oczy były półprzymknięte. Kiedy poczuł, że na niego patrzę, też na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Jak dobrze znałam ten uśmiech z filmików, a teraz był tu, obok. Raz jeszcze wtuliłam w niego głowę. Poczułam bicie jego serca. Pik, Pik, Pik. Wyobraziłam sobie, że biło dla mnie. Ten raz mogłam sobie pozwolić. W tym momencie przytulił mnie tak mocno, jakby chciał zmiażdżyć mi żebra. Usłyszałam jego śmiech. A więc tak się chce bawić? Przytuliłam go najmocniej jak umiałam, ale bądźmy szczerzy po wypadku, nie miałam już tyle werwy co wcześniej. Zaczęłam się śmiać, razem z nim.
- Jak mnie zaraz nie puścisz to pękną mi żebra. - powiedziałam śmiejąc się.
- A jesteś pewna, że chcesz żebym Cię puścił? Haha mi tak pasuje.
- Łatwo mówić jak ma się tyle siły Haha - zaskoczył mnie tymi słowami.
Poczułam, że powoli zaczął mnie wypuszczać z uścisku. Kiedy mnie puścił, spojrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili spuścił wzrok. Chyba zrobiło mu się głupio. W sumie poczułam się też trochę żenująco. Zerknęłam na zegarek. Przytulaliśmy się z 10 minut. Nie zdziwię się, jeśli zacznie uważać mnie za wariatkę. Powiedział jednak, że mu się podobało.. Nie wiem co mam myśleć.
- Dobra, więc mów. Czy jest coś co chciałabyś robić w ten nasz super weekend? - Znowu patrzył na mnie tym nieodgadnionym wzrokiem.
- Hmm w sumie to mam pewien pomysł na jeden dzień, ale na resztę jestem zdana na ciebie. - Uśmiechnęłam się szczerze.
- No to może wesołe miasteczko? W Chorzowie jest całkiem znośne. Lubisz coś takiego?
- Jasne! Byłam tam już z kilka razy, ale chyba nigdy mi się nie znudzi.
Spojrzał na mnie jeszcze bardziej ciekawsko.
- Coś się stało? - spytałam.
- Nie, nie nic. - Znów się zawstydził. - Po prostu jesteś pierwszą dziewczyną, która lubi takie zabawy i tak dalej.
- Serio? To musisz poznać więcej moich znajomych, a poznasz więcej takich dziewczyn. Haha na śląsku to wszyscy lubią się zabawić, choć trochę.
- Mieszkasz w Wodzisławiu, prawda? Tam gdzie Remek. Mam nadzieję, że będziemy się częściej spotykać. - Puścił do mnie oczko, śmiejąc się.
- Ja też mam taką nadzieję. - Znów się uśmiechnęłam. Przy nim chyba nie da się nie uśmiechać.
Dobrze, więc coś już mamy. Reszta będzie niespodzianką.
- Niespodzianką? - spytałam.
- Nie lubisz niespodzianek?
- Lubię, ale..
- Nie ufasz mi?
- Wiesz sama nie wierzę, że to mówię, ale ufam.
- Szczerze? To ja tobie też. Wiem, że dopiero cię poznałem, ale czuję się jakbym znał cię od lat.- powiedział całkiem poważnie.
-Witaj w moim świecie.
Zapadła cisza. Patrzyliśmy się sobie prosto w oczy. Były tak inne. Idealne.
- A więc teraz moje kolejne życzenie! - powiedziałam.
- Jakie? - uśmiechnął się.
- Chcę zdjęcie z tobą. Haha.

Przepraszam, że tak długo nie było. Nie miałam weny. Wiem, że rozdział taki nijaki, ale będzie ciekawiej uwierzcie mi :3

sobota, 4 kwietnia 2015

Roz.5- Witamy w raju.

Rozległy się brawa, a ja nie widziałam nic innego tylko jego oczy. Kiedy chwycił mnie za dłoń dostałam gęsiej skórki. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na Michała, jego twarz była tak blisko. Zawstydziłam się i spojrzałam na czubki swoich butów.
PERSPEKTYWA MICHAŁA.
Jest taka urocza gdy się wstydzi. Właściwie to nie wiem dlaczego. Dała najlepszy występ jaki w życiu widziałem. W życiu nie pomyślałbym, że ma taki głos. A teraz? Stoję tu z nią, na scenie, trzymam ją za dłoń i patrzę na nią. Chyba posunąłem się nieco za daleko. Bałem się, że mnie odrzuci, że wyrwie rękę. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy odwzajemniła uścisk. Dobrze, że Jaś przemówił mi do rozumu. Pierwszy raz dziewczyna wywołała we mnie takie emocje. Do jasnej cholery przecież ja nienawidzę być na scenie. A teraz stoję tu i nie mogę się na nią napatrzeć. Jestem żałosny. Okazuję jej moje emocje na oczach tylu ludzi, jednak nie potrafiłem puścić jej dłoni. Chciałem się tym nacieszyć ile mogę. Nie mam pojęcia czy po tym wszystkim da mi się jeszcze dotknąć. Spojrzała na mnie. Jej oczy są tak inne. Ni to niebieski ni zielony. Tak przyciągające. Chciałem ją przytulić i jestem pewny, że gdyby nie ten idiota, na pewno bym to zrobił.
- Woooow! Brawa dla Soni! Ta dziewczyna to ma głos. Ekhm ekhm Michał już wystarczy haha. Chyba już wiemy kto jest zwyciężczynią.
Zrobiło mi się głupio i momentalnie puściłem rękę Soni. Mam nadzieję, że nie zbyt gwałtownie. Co za idiota, jeśli przez niego zrobię coś nie tak to go zabiję.
W tym momencie wkroczyła ta, o której muszę się przyznać, całkiem zapomniałem.
- Dziękuję! Dziękuję Michał ! Wiadomo, że ja wygrałam! - odezwała się Paulina.
Nie no, ta dziewczyna jest niemożliwa. Spojrzałem na Sonie. Była tak samo oburzona, ale też zauważyłem w niej smutek. Czyżby boi się, że jej nie wybiorę?
- Tak, Paulina byłaś super, ale to Michał decyduje.- Pierwszy raz idiota, powiedział coś od rzeczy.
- Ale wiadomo, że Multi wybierze mnie! Prawda? Przecież wiesz, że ze mną będziesz miał się najlepiej.- mówiąc to zarzuciła mi ręce na szyję.
Nie tego było za wiele. Spojrzałem na Sonie. Zabolało ją to. Nie, nie pozwolę jej krzywdzić.
- Paulina puść mnie.- powiedziałem stanowczo.
- Multi ale dlaczego? No chyba nie powiesz mi, że zastanawiasz się nad tą małą pi*dą, która umie się tylko wydzierać do mikrofonu!
Teraz to przesadziła. Ludzie zaczęli buczeć. Sama skazała się na przegraną i pośmiewisko. Chciałem uśmiechnąć się do Soni, ale ona miała łzy w oczach, zerknęła tylko na mnie po czym odwróciła się i ruszyła w kierunku wyjścia. Nie! Co ja mam zrobić? Zerknąłem na przyjaciół. Jasiek i reszta próbowała powstrzymać dziewczyny przed wtargnięciem na scenę. Remek spojrzał na mnie błagającym wzrokiem. Nie mogę dać tak Soni odejść. Wyrwałem mikrofon organizatorowi i krzyknąłem.
- Podjąłem już decyzję! - jednak Sonia nawet się nie obejrzała. Jeszcze bardziej skuliła się w sobie kiedy Paulina rzuciła się na mnie po raz drugi.
- Wiedziałam, że dobrze wybierzesz!
Nie wytrzymałem. Widownia zaczęła buczeć ze zdwojoną siłą.
- Paulina puść mnie! Nie rozumiesz?! Wybrałem Sonię! Nie ciebie! Wbij to sobie do tej pustej głowy!- Krzyknąłem z całą złością jaka się we mnie zgromadziła. Paulina puściła mnie. Po chwili ciszy ludzie zaczęli klaskać. A ja powiedziałem już spokojniej.
- Wybieram Sonię. W życiu nie słyszałem by ktoś śpiewał lepiej. - Spojrzałem na Sonię.
Odwróciła się do mnie. Miała łzy w oczach. Była zaskoczona, ale powoli chyba docierało do niej to co się stało. Uśmiechnęła się. Ruszyła w moim kierunku, a ja nie mogłem przestać się uśmiechać.
Ludzie zaczęli wiwatować. Spojrzałem na chłopaków. Wskazywali kciuk do góry, znak, że są ze mnie zadowoleni. Ja sam byłem z siebie dumny. Kiedy Sonia była już bliżej odezwał się organizator.
- A więc, skoro mamy już zwyciężczynię, to zapraszamy Michała i Sonię do pokoju za sceną, żeby omówili swój wspólny weekend! - Uśmiechnął się do Soni, a mnie poklepał po plecach z uznaniem.
- Dziękuję. - powiedziałem.
Ruszyłem do Soni. Wziąłem ją za rękę, była zaskoczona tym gestem. Zabrałem ją do słynnego pokoiku za sceną. Zamknąłem za sobą drzwi. Puściłem Sonię. A więc teraz ta niezręczna chwila, kiedy zostajesz z dziewczyną sam i nie wiesz co zrobić. Zrobiłem to co umiałem najlepiej. Zrobiłem z siebie debila. Podeszłem, zrobiłem jakąś głupią minę i z uśmiechem powiedziałem.
- Cześć, jestem Michał. A ty to Sonia, która wygrała ze mną weekend. Szczerze? Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej towarzyszki. Więc? Co chcesz robić? - śmiałem się przy tym jak głupi.
Ona uśmiechnęła się. Był to chyba najpiękniejszy uśmiech jaki widziałem. Wtedy zadała najpiękniejsze pytanie jakie mogła mi zadać.
- Ekhm, Michał? Mogę cię przytulić?- Spuściła wzrok.
Byłem tak zaskoczony, że wykrztusiłem tylko:
- Jasne..
Nic nie odpowiedziała, tylko podeszła do mnie, spojrzała mi w oczy po czym przytuli się do mnie. Odwzajemniłem uścisk i całkowicie odpłynąłem..


Dziękuję za uwagę :)

poniedziałek, 30 marca 2015

Roz. 4. Let's Go

   Nie. Nie. Nie. Czy ja naprawdę to słyszę? Czy mi się tylko to śni? 
Właśnie nasza supernowa rozpoczęła swój występ. Piosenka, którą właśnie słychać, jest mi znajoma. Nawet więcej niż znajoma. Mogłam na to wpaść. Nie bez powodu nazwałam ją "supernową". W końcu nawet wygląda podobnie. Blondynka, zadziorny charakter, wszystko pasuje. Paulina zaczęła śpiewać. Głos ma zjawiskowy, muszę przyznać. A więc rozpocznie się bitwa tak jak w serialu. Eh, westchnęłam. Jaka ta sytuacja żałosna. Z daleka widziałam dziewczyny. Sabina rozpoznała piosenkę. Wszystko powoli się układa w żałosną podrubę serialu dla dzieci. Fioletowego serialu.
Postanowiłam skupić się na scenie i zobaczyć co pokaże nam Blondi. Piosenka, którą zaczęła śpiewać to "Juntos Somos Mas".
https://www.youtube.com/watch?v=nTLn58luRV0
Nie powiem, zaskoczyła mnie. Głos ma naprawdę świetny. Dosłownie identyczny jak aktorki. Taka druga Ludmiła. Nie pytajcie skąd znam imiona. Lepiej nie wiedzieć, uwierzcie mi.
Michał przyglądał się supernowej ze zdziwieniem na twarzy. Tak jak wszyscy był zaskoczony jej głosem.
Wszystko szło dobrze, ale jej zachowanie na scenie dawało wiele do życzenia. Cały czas patrzyła się na Michała. Jak tylko odwrócił od niej wzrok to od razu o sobie przypominała. Tańczyła przed nim. Zrobiło się to za bardzo nachalne. Multi nie wiedział co z sobą zrobić. Starał się z całych sił uśmiechać i patrzeć na Paulinę. Jednak nie bardzo mu się to udawało. Był tym przytłoczony. Trudno mu się dziwić, zachowałabym się na jego miejscu tak samo. Było mi go po raz kolejny żal.
Zwróciłam wzrok w kierunku dziewczyn. Widzę, że przyłączyli się do nich inni Youtuberzy. Przynajmniej one będą miały miłe wspomnienia. Ja zaraz wyjdę na scenę i zrobię z siebie pośmiewisko. Michał, to wszystko dla ciebie.
Tymczasem show nadal trwało.
PERSPEKTYWA MICHAŁA.
Paulina śpiewa całkiem nieźle, to przyznam. Kurczę gdyby nie jej nachalne zachowanie to byłaby całkiem, całkiem laską. Głos ma naprawdę niesamowity, ale coś czuję, że nie wytrzymałbym z nią nawet godziny. Widzę, że chłopaki znaleźli sobie towarzystwo. Koleżanki Soni wydają się miłe, zresztą sama Sonia strasznie mnie intryguje. Nie wiem co mam o niej myśleć. Pierwszy raz mam coś takiego z dziewczyną. Co ja tam mogę wiedzieć? Nigdy nie miałem nawet sympatii. Jednak coś mi mówi, że ona jest inna. Przestań myśleć! Skup się na występie Pauliny! -upomniałem się w duchu. W tym momencie blondynka tak się wychyliła w moim kierunku, że myślałem czy jej zaraz nie będę musiał złapać.
PERSPEKTYWA SONI.
Co to ma być? Przecież ona prawie spadła ze sceny! To jest jakaś porażka. Rozegramy pojedynek jak Violetta z Ludmiłą? Nie rozsmieszajcie mnie. Piosenk dobiegła końca.
- Dziękuję, Dziękuję wszystkim ! Wiem, że mnie uwielbiacie!- odezwała się Blondi.
Na szczęście wkroczył organizator z Michałem.
- Tak, Tak dziękujemy Ci Paulina! Było świetnie! Teraz jednak nie tracąc czasu zaprosimy drugą uczestniczkę!
- Ale, ale jak to?! Po co kolejna, skoro wiadomo, że to ja jestem najlepsza!- supernowa w akcji.
- Paulina wiadomo, że jesteś świetna, ale na tym polega konkurs. Mam wybrać jedną z was. Tą, która zrobi lepszy wykon, więc łaskawie zejdź z tej sceny! - Prawie krzyknął Michał.
Wszystkich to zaskoczyło. Dosłownie zatkało. Sam Multi był zdziwiony, że powiedział to na głos. Supergwiazda zeszła ze sceny. To znak, że moje upokorzenie się zbliża.
- Dobrze! Więc na scenę zapraszamy Sonię, a Ciebie Multi, przed scenę. - Oznajmił organizator nadal lekko zszokowany.
Chwila.. Czy to już? On powiedział moje imię? Tak. Teraz moja chwila. Podjęłam się wyzwania, więc musze to zrobić. Spojrzałam na dziewczyny, widownie, Blondi i na końcu na Michała. Uśmiechał się w moim kierunku. Dla Niego - powiedziałam sobie w duchu i ruszyłam na scenę.
Krok za krokiem zbliżałam się do wyznaczonego miejsca. Stanęłam i spojrzałam przed siebie. Tysiące oczy zwrócone w moją stronę. Nie wytrzymam. Spuściłam głowę. Nie! Nie mogę się poddać. Muszę im w końcu pokazać co umiem. Zerknęłam na dziewczyny. Były tak samo wystraszone jak ja. Ich towarzysze, czyli Jaś, Rezi, Stuu, Smav i reszta ekipy Terefere próbowali je uspokoić, ale sami patrzyli na mnie z zaciekawieniem. Zaczęły się pierwsze dźwięki mojej piosenki. Zaraz muszę zaśpiewać. Zostało kilka sekund. Spojrzałam na Michała. Tak, to teraz.
Zaczęłam śpiewać.
-Siento que hoy ya estoy lista Digo, me siento distinta Quiero ser la protagonista...
Po tych słowach zamknęłam na chwile oczy, śpiewając. Tak, to mój świat. Otworzyłam się całkiem. Śpiewałam tak, jakbym była sama w pokoju.
https://www.youtube.com/watch?v=l5UseqOaDAU
Spojrzałam na dziewczyny i youtuberów, szczęki im opadły. Uśmiechnęłam się. Przeniosłam wzrok na Michała. W końcu dla niego ta piosenka. Jego wzrok.. Był zaskoczony, ale jednocześnie jakby szczęśliwy, a może tylko mi się wydawało..
Zaczęłam ruszać się w rytm. Widownia zaczęła klaskać do melodii. Nigdy nie czułam się lepie. Znów zamknęłam na chwile oczy. Kiedy je otworzyłam Michała już nie było. Gdzie się podział?
PERSPEKTYWA JASIA.
Byłem tak zaskoczony. Dobrze, że Michał się mnie posłuchał. Właściwie to nie sądziłem, że to zrobi, ale tak. Mój kumpel właśnie ruszył w kierunku dziewczyny, która tak Go oczarowała.
PERSPEKTYWA SONI.
Dawałam z siebie wszystko. Pierwszy raz czułam się coś warta. Na swoim miejscu. Spojrzałam na dziewczyny. Uśmiechnięte wskazywały na coś za mną. Odwróciłam się.
Nie, to nie może byś prawda. W moim kierunku szedł nie kto inny jak Michał. Matko Święta ile to musiało Go kosztować. Patrzyłam tylko na niego a On na mnie. Ruszyłam w jego kierunku. Śpiewałam dla niego, a on był tak szczęśliwy. Jego oczy mówiły tak dużo. Pierwszy raz umiałam coś z nich wyczytać. Z tych cudownych niebieskich oczu. Był już na wyciągnięcie ręki. Piosenka zbliżała się do końca. Zaczęłam śpiewać coraz ciszej. Patrząc sobie w oczy skończyłam piosenkę. Rozległy się brawa, a Michał chwycił mnie za dłoń.




Przepraszam, że tyle to trwało :) Mam nadzieję, że moje pomysły nie są tak beznadziejne. Linki są dla ułatwienia i pokazania o co mi dokładnie chodziło. Dziękuję za uwagę <3

poniedziałek, 23 marca 2015

Roz.3 Było warto?

 Stałam tak i przez jedną krótką chwilę, kiedy patrzyłam Michałowi w oczy, byłam pewna swojej decyzji. Jednak zaraz po chwili jej pożałowałam. Podniosłam głowę i co zobaczyłam? Wszystkie pary oczu były wpatrzone w jeden obiekt. We mnie.
- Ohoho zdążyłaś w ostatniej chwili kochanieńka, podejdź tu do nas! - oznajmił organizator.
"No już lecę" pomyślałam. Nogi miałam jak z waty. Nie znoszę być w centrum uwagi. Szczególnie w takiej durnej sprawie. Michał, jeśli przez Ciebie zrobię z siebie kompletnego błazna to przysięgam, że tego pożałujesz.
- Chyba nam dziewczynka się zawstydziła? Haha. - odezwała się supernowa.
Ta to ma tupet. Zaczęła się budzić we mnie wola walki. Spojrzałam na Michała. Cały czas się mi przyglądał. Teraz to nagle ma odwagę? Dobra, trzeba się ruszyć. "Dawaj, Sonia"-dodawałam sobie odwagi. Powoli, jeden krok, drugi, trzeci, czwarty itd. Powoli zaczęłam zbliżać się do podestu. Jakoś w połowie drogi spojrzałam blondi prosto w oczy. To co zobaczyłam dało mi solidnego kopa do walki. Supergwiazda miała w oczach strach. Choć starała się go ukryć to ja wszystko widziałam. Poczuła się niepewnie i to przeze mnie. "Małą idiotkę" jak to mnie nazwała.
- Prosimy o brawa dla naszej drugiej zawodniczki! - odezwał się facet po raz kolejny. W sumie to nawet lepiej, ponieważ miałam po dziurki w nosie tej ciszy.
Rozległy się brawa, a ja będąc na tej małej scenie, rozejrzałam się po tłumie. Niektórzy nadal byli zdezorientowani całą sytuacją. Odszukałam wzrokiem dziewczyny. Patrzyły na mnie osłupiałe i klaskały razem z resztą. Nie dziwię im się. W końcu totalnie je zaskoczyłam. Nikt nie wie, że w ogóle coś potrafię. W szczególności, że prawdopodobnie potrafię całkiem nieźle śpiewać. Mam przynajmniej taką nadzieję, że nieźle inaczej mogę się pożegnać z wychodzeniem z domu. Wszystko dzięki wydarzeniu sprzed miesiąca. Po śpiączce wszystko się zmieniło.
- A więc skoro mamy nasze dwie Panny, to teraz czas na naradę. Dziewczyny macie godzinę, żeby się przygotować. Punktualnie o 16:00 macie być w tamtym pomieszczeniu.- tu pokazał drzwi z napisem "Wejście dla Vip". - Jednak najpierw dowiemy się jak nasza druga uczestniczka ma na imię.
Na sali znów zrobiło się cicho.
- Jestem Sonia.- przedstawiając się poczułam na sobie wzrok Michała.
Kurczę nie potrafię go rozgryźć. Praktycznie cały czas przygląda mi się tak, że nic z tego nie rozumiem. Nie potrafię, wyczytać jego uczuć. Cholernie mi to przeszkadza, ponieważ zazwyczaj jest to dla mnie normalne. Nasze oczy spotkały się. Uśmiechnęłam się do niego, a on tak się na mnie spojrzał, że po raz kolejny zmiękły mi kolana. Jak ja bym miała wytrzymać z nim cały weekend?
- Dobrze dziewczyny, więc spotykamy się za godzinę. Teraz możecie się przywitać z Multim.
Nadszedł ten moment, kiedy mam do niego podejść. Chyba zaraz zapadnę się pod ziemię.
Michał, odwrócił się w moją stronę i ruszył w moim kierunku. Zalała mnie fala ciepła. To naprawdę ma się stać? Zbliżał się z tym swoim uśmiechem i głową spuszczoną lekko w dół. Był już tak blisko, że aż nie mogłam w to uwierzyć. Już, miał otworzyć usta i coś powiedzieć, kiedy nagle coś, a raczej ktoś rzucił się na niego od tyłu.
Eh, wiadomo kto. Nasza supernowa we własnej osobie.
- Multi! Multi! Cześć, jestem Paulina i to ze mną spędzisz ten najcudowniejszy weekend w naszym życiu!-zaczęła krzyczeć jak opętana.
Michał był tak zaskoczony, że prawie się przewrócił. Przecież ona praktycznie na nim wisiała. Postanowiłam ulotnić się z tego cholernego zamieszania. Byleby być jak najdalej od tej idiotki. Odwróciłam się na pięcie i zeszłam z podestu. Idąc do dziewczyn odwróciłam się tylko raz. Patrzył na mnie wzrokiem jak zbity pies. Wtedy pierwszy raz usłyszałam jego głos.
- Cześć Paulina, miło cię poznać..eee mogłabyś mnie puścić? Udusisz mnie za chwilę.- spojrzał na mnie i bezgłośnie powiedział mi "przepraszam". Uśmiechnęłam się i poszłam do dziewczyn.
Stały i patrzyły się na mnie jak na wariatkę, słowo daję.
- Sonia! Co ty wyprawiasz?
- Powaliło cię?!
- W co ty się wpakowałaś?!
Każda miała coś do powiedzenia. Eh, nawet mnie nie słyszały. Trudno im się dziwić, zawsze śpiewałam okropnie. Wszystko jednak się zmieniło, tylko nigdy nie wiedziałam jak mam im to powiedzieć.
- Dziewczyny zaufajcie mi. To moja sprawa. Najwyżej nie wyjdę z domu przez rok, ale dajcie mi szansę. - nie umiałam powiedzieć nic więcej.
Po 15 min. dały za wygraną.
- Dobra Sonia, to mów. Co masz zamiar zrobić ? - spytała Hela.
- Jak to co? Wyjść i zaśpiewać. Chyba takie moje zadanie czyż nie? - byłam już cała zdenerwowana od tego wszystkiego.
- No tak, ale co ? Jaką piosenkę chcesz zaśpiewać?- wtrąciła Iwona.
- Jaką? To mam już obmyślone. Gorzej z tym jak mam wyjść na scenę i cokolwiek z siebie wykrztusić.
----------
15:55.
---------
Zostało dokładnie 5 min. Zaraz zemdleje z tego wszystkiego. Razem z dziewczynami skierowałyśmy się do wyznaczonego miejsca. Wpuścił nas ochroniarz, który raczej na miłego nie wyglądał.
To co zobaczyłyśmy w środku było nie do opisania. Mnóstwo Youtuberów. Całe MNÓSTWO. Rozmawiali, śmiali się, wygłupiali. Jako pierwszy podszedł do nas Jaś.
- Cześć dziewczyny! Ty pewnie jesteś Sonia? - tu wskazał na mnie.
Pokiwałam mu głową.
- Choć ciężko cię poznać, bo chyba masz ze sobą siostrę bliźniaczkę - mówił cały czas uśmiechnięty. -Ty chyba jesteś Sabina? O ile dobrze pamiętam ?
- Tak to ja, fajnie, że pamiętasz. - Moja siostra zrobiła się czerwona jak burak.
Przedstawiłam Jaśkowi Iwonę i Helę po czym ruszyliśmy dalej.
- Zaraz powinien tu być Michał. Właściwie to nie wiem, gdzie on się podziewa, bardzo chciał cię poznać. - mówił Janek.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Mnie?
W tym momencie wszedł Michał. Zostały 2 minuty do rozpoczęcia.
- O znalazła się nasza zguba! - Jasiek cieszył się jakby nie widział Go co najmniej dwa lata.
Michał podszedł. Cały czas uśmiechał się do mnie. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić.
- Cześć, jestem Michał.- Powiedział tym swoim zagadkowym głosem.
- Cześć. - tylko tyle udało mi się wykrztusić.
Musiałam wyglądać śmiesznie, bo cały czas miałam banana na twarzy. Kiedy w końcu miałam dodać coś jeszcze, zawołali Michała na scenę. Zdążył tylko odwrócić się i powiedzieć mi:
- Powodzenia !
Po czym wszedł na scenę. W jego oczach, jednak nie widziałam już tej radości. Znów bał się takiej ilości ludzi. Nie miałam nawet czasu skupić myśli, kiedy na scenę zawołali supergwiazdę.
Wszystko działo się tak szybko. Cały czas miałam przed oczami Michała. Muszę to zrobić dla niego.
Jeśli się nie uda to przynajmniej miałam jego uśmiech w pamięci. Czy ten uśmiech był tego wart?
Rozbrzmiały pierwsze nuty piosenki supernowej...

Dziękuję <3 Chciałam podkreślić, że całe opowiadanie jest czysto wymyślone przeze mnie :)
Przepraszam, że rozdział tak późno. Mam nadzieję, że choć trochę się podoba.

sobota, 21 marca 2015

Roz.2 Nie wierzę..

Nie no, chyba mam zwidy.
- Iwona.. Uszczypnij mnie, bo mam halucynacje.
- Co się stało? Przesuń się, nic nie widzę.
W tym momencie oczy wyszły jej z orbit. Już wiedziałam, że to dzieje się naprawdę. Kilka metrów dalej stoi właśnie On. Żeby się upewnić, wychyliłam jeszcze raz głowę. Nie było wątpliwości. Ta sama idealnie ułożona grzywka, ten sam uśmiech, ta sama postura. Kawałek przede mną stał mój internetowy przyjaciel.
- Iwona, powiedz dziewczynom, że zaraz przyjdę.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam przez tłum. Szłam jak na zabicie. Muszę się do niego dostać. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Naokoło mnie stało mnóstwo dziewczyn, ale też i chłopaków. Każdy krzyczał.
- Multi! Multi! Podpisz mi się! Zrób sobie ze mną fotę!
Powoli miałam ich dość. Przecież on ma imię. Przepychałam się z całych sił, ale mój organizm powoli tego nie wytrzymywał. Wszystko przez te cholerne wydarzenie miesiąc temu. Pomimo tego, że brakowało mi już tlenu, parłam dalej do przodu. "Dasz radę, musisz". Powtarzał sobie mój głos wewnętrzny. Ludzie pchali się jak idioci. Byle tylko dostać się bliżej. Kiedy już prawie byłam przy nim, drogę zastawiła mi jakaś dziewczyna.
- Eee.. Sorry, ale nie widzisz, że ja tu byłam pierwsza? - spytałam. Byłam już na serio wściekła.
Na to blondynka odpowiedziała mi.
- Haha, gówno mnie to obchodzi. Jakaś mała idiotka nie będzie mi zawracać głowy. To ja tu jestem supergwiazdą i to ja dostanę się teraz do mojego przyszłego chłopaka. - Mówiąc to uśmiechała się do mnie jakby nigdy nic.
Nie mogłam w to uwierzyć. Chyba mi się to śni. Co ona powiedziała?
- Widać, że z ciebie namolna fanka. Blondynki widać tak mają.
Nie mogłam się powstrzymać. Choć wiem, że teraz będę miała przerąbane, jej mina była tego warta. To, że wygląda jak supermodelka z katalogu, nie daje jej uprawnień do takiego traktowania innych. Już miała mi się odszczekać, kiedy rozległ się głos z megafonu.
- Uwaga, uwaga! Mamy tu ofertę nie do odrzucenia, dla wszystkich fanek MultiGamePlayGuya. W tym roku na IEMie organizujemy wyjątkowy konkurs. Trzeba się wykazać tylko odwagą, talentem oraz pomysłowością. - mówił, jakiś facet średniego wieku. Pewnie organizator.
Co on w ogóle mówi? Konkurs związany z Michałem? Nie wierzę, że On się na to zgodził. To nie w jego stylu. Mimo mojego oburzenia słuchałam dalej.
- Wziąć udział będzie mogła każda fanka Multiego. Jednak przyjmujemy tylko dwie kandydatki. Więcej niestety nie możemy, z powodu braku czasu. Do wygrania jest coś naprawdę wyjątkowego.
Tu wszyscy wstrzymali oddech. Facet mówił do nas z jakiegoś podestu, dlatego pomimo mojego wzrostu dokładnie go widziałam.
- Do wygrania jest nie co innego jak... Weekend z naszym Multim! - Krzyknął tak głośno, że aż zabolały mnie bębenki w uszach.
Nie mogłam w to uwierzyć. Weekend z Michałem? Przed oczami stanęło mi mnóstwo obrazów, jakby to wyglądało.. Natychmiast skarciłam się w duchu za to. Jestem przecież tak beznadziejna, że w życiu bym tego nie wygrała. Nie mam szans.
Natomiast organizator mówił dalej.
- Tak, tak wiem, że każda z was o tym marzy. Zadanie jest wyjątkowo trudne. Lecz zanim wam o nim powiem to zaprosimy tutaj, na naszą prowizoryczną scenę waszego idola. Multi, zrób nam ten zaszczyt i podejdź tutaj.
Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku Michała. Wszedł na podest z głową zwieszoną w dół. Kiedy "dotarł na szczyt" podniósł głowę i uśmiechnął się. Wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć.
Naprawdę? Czy one naprawdę tego nie widzą? - myślałam. Przecież w jego oczach widać było wszystko, robił dobrą minę do złej gry. Patrzył na tłum uśmiechając się i machając od czasu do czasu. Widać przecież jak na dłoni, że go to przerasta. Czy naprawdę tylko ja to widzę? W tym momencie zrobiło mi się go szkoda.
- A więc, dziewczyny, waszym zadaniem będzie zaśpiewać piosenkę.- odezwał się organizator.
Krzyki nagle ucichły. A ja wręcz przeciwnie, zainteresowałam się jeszcze bardziej.
- Jednak nie może to być zwykła piosenka. To byłoby zbyt łatwe. Z racji, że podpisaliśmy kontrakt z Disneyem, musi to być piosenka od niego. Pewnie któreś z was mają jakieś rodzeństwo i oglądają Disney Channel, haha.- tu się zaśmiał. Jednak nam, tu na dole, nie było do śmiechu.
Czy on robi sobie jakieś jaja? Ja rozumiem, że dla kasy robi się wszystko, ale robić z IEMu imprezę dla dzieciaków? Ciekawe kto o zdrowych zmysłach zaśpiewa coś z kanału dla dzieci. Byłam wręcz oburzona, ale pomimo wszystko ta sprawa ciekawiła mnie coraz bardziej.
- No więc jak? Która ma ochotę powalczyć o weekend z Mulciakiem? - zapytał.
Hah, było to śmieszne. Przecież i tak nikt się nie zgło..
- Ja! Ja! Ja!
Wszystkie oczy zwróciły się w tamtym kierunku. Nie, to nie może być prawda. Dziewczyną, która ruszyła do sceny była ta prze najmilsza blondi.
- Przepuście supergwiazdę! Zróbcie przejście! - Szła zadowolona i dumna jak paw.
Spojrzałam na Michała. Jego mina wyrażała wszystko. Kiedy zobaczył blondi to mówiąc szczerze.. po prostu się załamał. Kiedy weszła na scenę, od razu się na niego rzuciła.
- Multi. Och, Multi nie masz pojęcia jak będzie nam ze sobą dobrze..
Nie mogłam tego słuchać, bla bla bla. Miałam ochotę strzelić jej w pysk. Michał był tak samo zdezorientowany jak wszyscy. Rzuciła się na niego jak na mięso. W końcu ochroniarze musieli ją odciągnąć. Organizator zrobił sztuczny uśmiech i znów zaczął mówić.
- Dobrze, więc mamy już jedną uczestniczkę.- tu spojrzał na blondi. - Zostało jedno miejsce, kto się zmierzy z naszą yyy...?
- Jestem Paulina, największa supergwiazda.. - organizator przerwał jej w pół zdania.
- Z Pauliną! Więc kto chętny?
O dziwo nikt się nie pchał. Każdy patrzył po sobie i nie było chętnych.
Jednak ludzie mają jeszcze olej w głowie. Kurde, ale nie mogę pozwolić by ona wygrała. Na samą myśl, że ta wytapetowana blondynka miałaby spędzić weekend z Michałem, aż mnie mdliło. Spojrzałam na niego. Spoglądał błagalnie na tłum. Widać, miał podobne odczucia co do naszej supernowej. Nie mogłam pozwolić, by Go to spotkało. Kiedy popatrzyłam w jego oczy zmiękły mi kolana. Muszę coś zrobić.
- Nikt nie jest chętny ? Dziewczyny nie psujcie całej zabawy.
Nadal cisza. " Sonia myśl, szybko ! " Mój ukochany głos wewnętrzny dawał się we znaki. Właściwie to mam szansę. Może w końcu te wydarzenie sprzed miesiąca na coś się przyda. Akurat mam pomysł jak to wygrać. Jednak.. Czy starczy mi odwagi?
- Naprawdę nikt nie chce powalczyć? W takim razie macie ostatnie pięć sekund. Pięć... Cztery...
Nie, nie dam rady.
- Trzy..
Michał, przepraszam.
- Dwa..
W tym momencie spojrzałam na Michała. Przez tą jedną sekundę, widząc ten ból w jego oczach, zaczęłam się zastanawiać.
- I...
Spojrzałam Mu prosto w oczy.
- Je..
Teraz.
- Stop! Ja się zgłaszam! - krzyknęłam.
Wszystkie oczy zwróciły się w moim kierunku. Wbiłam wzrok w ziemię.
Lekko podniosłam głowę i zerknęłam na Michała. Przyglądał mi się z zaciekawieniem i ku mojemu zdziwieniu z lekkim uśmiechem na twarzy.



Dziękuję za uwagę :) Podobało się ?